Polska budownictwem stoi

Polska budownictwem stoi

W roku 2019 w Polsce oddano do użytku przeszło 207 tysięcy nowych mieszkań. W świetle suchych statystyk był to drugi wynik w powojennej historii. Więcej mieszkań powstało tylko w roku 1980, czyli u schyłku epoki Gierka. W ogromnej większości były to jednak ciasne klitki w blokach z osławionej wielkiej płyty. Gdybyśmy porównali metraż mieszkań wybudowanych wtedy i dziś, niechybnie należałoby uznać, że to właśnie teraz buduje się najwięcej – tym bardziej, że statystyki uwzględniają także domy jednorodzinne, których w PRL nie budowano praktycznie wcale.

Chyba nikogo nie dziwi ta informacja – aby stwierdzić boom w budownictwie nie trzeba sięgać po statystyki, wystarczy rozejrzeć się dokoła. W miastach nowe osiedla powstają jak grzyby po deszczu, na prowincji masowo buduje się domki jednorodzinne, wszędzie też realizowane są duże projekty infrastrukturalne.

Taka sytuacja trwa nie od dziś i jest wynikiem bardzo wysokiego wzrostu gospodarczego, z którym mamy do czynienia w Polsce od dobrych kilku lat. Wprawdzie ekonomiści co jakiś czas straszą słabnącymi wynikami ekonomicznymi czy rzekomo zbliżającym się spowolnieniem gospodarczym, jednak póki co, są to puste słowa z których nic nie wynika. Zresztą gospodarka prawie zawsze pozostaje w tyle za danymi liczbowymi i nawet jeśli faktycznie nastąpi spowolnienie, to odczujemy je z dużym opóźnieniem.

W tej chwili sprawy mają się więc wciąż świetnie, co znajduje odzwierciedlenie w branży budowlanej. W Polsce buduje się na potęgę i wszystko wskazuje na to, że rok 2020 będzie znów rekordowy.

Zarabiać jak na budowie

W czasach dużego bezrobocia i słabej koniunktury paca w budownictwie nie stanowiła szczególnie ciekawej opcji: pieniądze małe, a narobić się trzeba. Nie dziwi więc, że przez całe lata 90-te branża nie cieszyła się ani popularnością, ani sympatią pracowników. Kto mógł, szukał pracy gdzie indziej, albo wyjeżdżał na zachód, gdzie pracę fachowców wynagradzano adekwatnie do jej wartości. Ogromna liczba polskich budowlańców skorzystała z okazji i opuściła kraj zaraz po otwarciu unijnych granic.

Kiedy więc kilka lat później także u nas nastąpił boom gospodarczy i renesans budowlanki, okazało się że nie ma chętnych do pracy. Zgodnie z odwiecznym prawem popytu i podaży, firmy postanowiły zachęcić ludzi wyższymi niż w innych branżach zarobkami. Poza tym, masowa imigracja Ukraińców do Polski doraźnie uratowała sytuację – nie zmienia to jednak faktu, że polskiej budowlance notorycznie brakuje pracowników, nawet pomimo tego, że jest ich ona skłonna sowicie wynagradzać.

Praca dla każdego

Budownictwo to bardzo uniwersalna branża. Wchłonie każdą ilość fachowców, ale chętnie sięga też po ludzi, którzy dotąd nie mieli z nią do czynienia. Zresztą różnica między fachowcem, a laikiem jest bardzo płynna. Jeśli ktoś jest pilny i chętny do pracy, to w ciągu kilku miesięcy jest w stanie nauczyć się fachu – już na budowie.

Jak zacząć przygodę z budowlanką? Nic prostszego: wystarczy przejrzeć ogłoszenia, jest ich sporo, chociażby tutaj: praca budownictwo.

Gdy znajdziemy coś interesującego, należy skontaktować się z potencjalnym pracodawcą. Jeśli zrobimy dobre tzw. pierwsze wrażenie, z pewnością zostaniemy zaproszeni na rozmową, często wprost na plac budowy. Tu warto nadmienić, że budowlańcy to bardzo konkretni ludzie i rzadko kiedy zajmują się przewlekłymi procedurami rekrutacyjnymi, w których lubują się inne branże. W praktyce często zdarza się, że dziś dzwonisz, a jutro już zaczynasz pracę. Jeśli masz jakiekolwiek doświadczenie zawodowe, pracodawca z pewnością znajdzie sposób aby je wykorzystać. Jeśli nie masz – zostaniesz pomocnikiem. Tam nie trzeba nic umieć. Trzeba natomiast być sumiennym i dokładnym.

Pomocnik na pewno nie zarabia kokosów, ale jeśli tylko spełni oba wymienione wyżej warunki, to już w pierwszych tygodniach może liczyć na wypłatę zauważalnie wyższą od tzw. minimalnej. W wielu firmach istnieje też możliwość pracy w weekendy albo w delegacjach, co również wiąże się z dodatkowymi pieniędzmi.

Pomocnikiem nie jest się jednak wiecznie. Obcując cały czas z fachowcami przy pracy, która przecież nie jest szczególnie skomplikowana, człowiek niejako ”automatycznie”, podpatrując ich, sam stanie się fachowcem. Kolejny urok budowlanki polega bowiem na tym, że nikogo nie interesują zbytnio dyplomy czy inne świadectwa: jeśli umiesz murować, to jesteś murarzem, jeśli tynkujesz, to jesteś tynkarzem i tyle.

Zarobki fachowców zaczynają się od 4 tysięcy ”na rękę”. Przy odrobinie pracowitości i dobrej woli osiągnięcie poziomu 5 tysięcy nie stanowi problemu i wcale nie jest to górna granica.

Wyróżniający się pracownicy, zwłaszcza ci o dobrze rozwiniętych umiejętnościach interpersonalnych, z czasem mogą zostać brygadzistami, lub – jak to się dziś modnie określa – liderami zespołów.

Stanowiska specjalistyczne

Do tej pory nakreśliliśmy potencjalne możliwości kariery w budownictwie dla pracowników fizycznych. Branża jednak z otwartymi ramionami wita też inżynierów. Wystarczy zerknąć na wspomniany serwis ogłoszeniowy Pokato.pl, aby przekonać się, jak duże jest zapotrzebowanie również na nich.

Firmy kuszą inżynierów nie tylko wysokimi pieniędzmi, które są już porównywalne z tymi na zachodzie, ale też bogatym pakietem socjalnym. Prywatna opieka medyczna dla całej rodziny, laptop albo służbowy samochód nikogo już dzisiaj nie dziwią.

Warto więc zainteresować się pracą w budownictwie. Jest to najbardziej perspektywiczna dziedzina polskiej gospodarki. Zarobki w niej już teraz należą do wysokich, a wiele wskazuje na to, że będą wciąż rosnąć.

Powiązane artykuły

Leave a Comment